E3 i okolice - podsumowanie
E3 w tym roku było mocno nieszablonowe i na swój sposób zaskakujące. Przede wszystkim, od targów w pełni odłączyło się Sony, a przecieki pojawiały się na prawo i lewo, więc możemy mówić o okresie E3, bez skupiania się wyłącznie na samych targach. Z tego też powodu artykuł nosi taki nietuzinkowy tytuł - omówimy pokrótce cały szum związany z E3, który ucichł mniej więcej teraz. Bez owijania w bawełnę przyznać należy, że tegoroczna impreza była jedną z gorszych i wprowadziła wiele zmian na gorsze, ale po kolei.
Wszystko zaczęło się mniej więcej od wielkiego nieobecnego, czyli Sony. Nieobecność Japończyków była bolesnym ciosem dla graczy, z drugiej strony - dobrze przemyślanym ruchem. Na chwilę obecną Sony zbroi się na nową generację i pokazało już niemal wszystko na obecną. W czasie, gdy Microsoft ochoczo dzieli się informacjami, twórcy PlayStation mogą spokojnie zastanowić się nad kolejnym ruchem. Pomimo podzielenia się szeregiem informacji o takich oczekiwanych tytułach, jak The Last of Us Part II, czy Ghost of Tsushima, to pozostała jeszcze jedna wielka niewiadoma - Death Stranding. Akcja marketingowa z powoli odsłaniającymi się dłońmi okazała się strzałem w dziesiątkę, po którym nastąpił trailer właściwy. Jest to najbardziej treściwy zwiastun ze wszystkich, który z pewnością uszczęśliwił mniej rozgarniętych i cierpliwych odbiorców.
Sony z pomocą Death Stranding udowodniło również bardzo ciekawy fakt - aby dotrzeć do wielkiej grupy osób, nie jest im nawet potrzebne E3. Trailer nadchodzącego dzieła Kojima Productions osiągnął niemal największą liczbę wyświetleń z całego E3, którą wyprzedził pokaz pewnej polskiej gry, o której za chwilę.
Po tym trailerze Sony znów względnie ucichło, a po tym nastąpiła seria przecieków i plotek, które skutecznie zabiły jakiekolwiek napięcie i zaskoczenie przed pokazami.
Na pierwszy ogień poszło EA Play, które w tym roku wyszło nie tylko żenująco (to już swego rodzaju tradycja), ale biednie i dość niesmacznie. Prezentacja obfitowała omówienia nowych broni i skórek do Apex Legends (Po co?) oraz aktualizacje do najnowszych gier EA (dlaczego?). Jest to iście absurdalna sytuacja - kto woli słuchać o aktualizacjach, zamiast o nowych grach? Nie lepiej było to przedstawić tak, jak zrobiło to Sony, zamiast zapychać tym E3? Poza tym, pewnie mnóstwo osób oglądających konferencję nie gra w opisywane produkcje. Niestety, trend ten będzie się zapewne powtarzać, Najciekawszym punktem była rozgrywka ze Star Wars Jedi: Fallen Order. Był to bolesny skrypt ociekający elementami z Dark Souls, Uncharted i Assassin's Creed oblany sosem z poprzedniej generacji. Do premiery został jeszcze czas, więc coś może zmienić się na lepsze.
Następny był dość tradycyjny Microsoft (pomijając bezsensowne teledyski z gier Indie). Otrzymaliśmy przede wszystkim trailer jeszcze bardziej młodzieżowego Gears of War 5 i render Cyberpunk 2077, z datą premiery, szczyptą oskryptowanego gameplayu i Keanu Reavesem na scenie. Będzie on odgrywał bardzo ważną rolę w grze i posiadał prawie najwięcej dialogów w grze (pierwsza postać to oczywiście główny bohater). CD Project idealnie wbił się z gloryfikowanym i uwielbianym przez tłumy Keanu, który tak naprawdę swoją obecnością zrobił największy szum, przysłaniając grę samą w sobie. Nie dowiedzieliśmy się zbyt dużo (okazało się, że datę premiery znaliśmy od roku), ale sam występ CDP to dzieło najznakomitszego kabotyna. To co, największa konferencja w historii przesunięta na kolejny rok?
Kolejna była Bethesda, czyli zapatrzony w siebie Todd Howard z Falloutem 76, który wciąż nie może przyznać się do błędu. Ciężko oczekiwać jakichkolwiek skrupułów po człowieku, który uznaje, że "ludzie kupią wszystko", ale niesmak pozostaje. Bethesda to przede wszystkim gameplay z Doom Eternal, czyli Dooma 2016 na sterydach, mnóstwo ładnych, nieznaczących nic renderów, nowa gra Shijnji Mikamiego (chyba opłacana z jego kieszeni) i niesamowita propaganda LGBT, która toczyła się przez całe, mocno upolitycznione targi.
Devolver Digital bezdyskusyjnie wygrał tegoroczne E3 i na ten temat więcej pisać nie należy.
PC Gaming Show jak co roku okazał się idealnym lekiem dla osób mających kłopoty z zasypianiem. No dobrze, rynek PC stał się znacznie ciekawszy niż przez ostatnie lata. Pokazano niemało interesujących gier niezależnych, zepsuty trailer do Terrari, nowy gameplay Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2 (gra oczywiście wyciekła przed targami), a wszędobylskie AMD też dorzuciło trzy grosze.
Ubisoft zaprezentował się bezdyskusyjnie najgorzej. Wpychany do gardła marksizm kulturowy byłby o wiele bardziej akceptowalny, gdyby pokazano coś wartego uwagi, jednak tak się nie stało. Wyjątek to Watch Dogs Legion, czyli kolejna "Ubigra" bez piątej klepki, Zaprezentowano mechanikę wcielania się w dowolną postać - pomysł tyle ciekawy, co bezsensowny. Reszta to rendery, aktualizacje, równość, renderowane trailery do znanych nam już gier (czy branża się cofa w rozwoju?), trochę gier Indie i... dajmy już Ubisoftowi spokój.
Nie mogło zabraknąć giganta na glinianych nogach, który udaje, że wszystko jest w porzą... znaczy Square Enix. U wielu informacja ta wywoła ciężki szok, ale Final Fantasy VII Remake posiada datę premiery. Dotyczy ona oczywiście pierwszej części, bo remake zostanie podzielony na odcinki, ze względu na dziury w budże.. skalę projektu. Trzymamy kciuki i mamy nadzieję, że w całość zagramy przed wydaniem PlayStation 6.
Dowiedzieliśmy się co nieco o grze z uniwersum Avengers. Marvel nigdy nie miał lekko, jeśli chodzi o gry, ale tutaj rozgrywka prezentuje się co najmniej przyzwoicie. Fani filmowych blockbusterów zgrzytają zębami z powodu pozbawienia bohaterów wizerunków aktorów i jest sytuacja dość niezrozumiała, jednak całkiem odważna. Oprócz tego pojawiło się sporo mniej ważnych, ale ciekawych gier i Dying Light 2, czyli jedna z najbardziej ambitnych gier o zombie. Pokazano o wiele więcej, niż w przypadku Cyberpunk 2077, co ucieszyło i uspokoiło wielu fanów.
Japończycy w tym roku nie zawiedli, bo Nintendo Direct również wypadło znacznie lepiej, niż zeszłoroczna, godzinna prezentacja postaci do Super Smash Bros.. Breath of The Wild sprzedał się na tyle dobrze, że kolejna The Legend of Zelda nosi podtytuł... Breath of The Wild 2. Oprócz tego jest sporo portów na Switcha, paskudna polityka Namco (180zł za remaster podbijający klatki i rodzielczość), a na prezentacji największe wrażenie sprawił Wiedźmin 3: Dziki Gon. Port na Switcha wygląda ,krótko pisząc, źle, a rozdzielczość przywodzi na myśl czasy PS2, a twórcy starają się osiągnąć 30FPS, co będzie nie lada wyzwaniem. Życzę powodzenia i czekam z niecierpliwością na informacje odnośnie portu na PlayStation 3.
W takim skrócie prezentują się targi E3 oraz ich "okolice". Jeśli tendencja wstawiania przecieków, akcentów LGBT i zupełnych bzdur do targów nie zmieni się, to mam nadzieję, że Sony odpuści je sobie na dobre albo postara się zmienić ten stan rzeczy. Teraz pozostało nam cierpliwie czekać na nadchodzące tytuły, oddalić się od przycisku pre-order i szykować się na kolejną wielką imprezę - Gamescom.