Facebook
25.11.2018

Fallout Tactics: Brotherhood of Steel - Gra taktyczna z cRPG

Druga połowa lat dziewięćdziesiątych to prawdziwe złote lata dla gier RPG i w sumie, to gier w ogóle, ale skupmy się na tym gatunku. To właśnie wtedy wyszły takie arcydzieła jak Planescape: Torment czy druga część Baldur's Gate wraz z udaną jedynką. Początek XXI wieku zaoferował nam również wybitne Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi. W tym też okresie powstały dwie odsłony serii Fallout, będące duchowymi spadkobiercami gry Wasteland. Pomimo tego, że dzieła Bioware były naprawdę udane, to Fallout miażdżył je na dosłownie każdym kroku (Baldur's Gate i wyglądał lepiej, ale była to kwestia świata przedstawionego, który w Fallout'cie nie mógł być ładny.).

 

Fallout 1 nie był aż tak rozbudowany, jak reszta konkurencji, ale dopiero Fallout 2 stał jednym z najlepszy cRPG w ogóle i reprezentował markę na najwyższym poziomie. Niestety, większość firm zaczęła ślepo kroczyć ku grafice 3D i era izometrycznych RPG niestety wymarła. Zanim seria na zawsze utraciła swój blask, Micro Forté postanowiło się podjąć stworzenia gry taktycznej, której Interplay wydał zielone światło. Był rok 2001 i było jeszcze trochę miejsca na rynku dla gier 2D i to właśnie wtedy ujrzał światło dzienne Fallout Tactics: Brotherhood of Steel.

 

 

Fabuła tym razem nie przedstawia nam wielkiego kryzysu, który możemy tylko my rozwiązać i nie musimy przejmować się setkami istnień czekających na nasz ratunek. Wcielamy się w rekruta Bractwa Stali, którego siedziba znajduje się w Chicago i wspinamy się po szczeblach kariery, wykonując coraz to trudniejsze misje zlecone przez dowództwo. Bractwo jest technologicznie zaawansowanym ugrupowaniem próbującym wprowadzić prawo i porządek na napromieniowanych pustkowiach. Z czasem intryga się bardziej rozbudowana, a naszym zadaniem będzie odnalezienie dawno zapomnianych technologii.
Historia nie jest nawet w połowie tak rozwinięta, jak w poprzednich częściach, jednak wciąż jest ciekawie poprowadzona i nie jest na doczepkę.

 

Pochwalić należy spolszczenie gry, ponieważ oprócz przetłumaczonego tekstu, to mamy też głosy i są one więcej niż znośne, a to już spore osiągnięcie w przypadku naszych rodzimych tłumaczeń. 

 

 

 

Rozgrywka to bardzo dobrze skomponowany miks starych i nowych mechanik, ale pojawiło się parę problemów. Prawie że wszystkie statystyki z poprzednich części są obecne w Tactics, więc mamy do dyspozycji ikoniczny S.P.E.C.I.A.L., mnóstwo perków, umiejętności i traitów wybieranych na początku gry. Są za to małe różnice np. umiejętność retoryki zastąpiono zdolnością jazdy. Stało się tak, ponieważ w grze nie możemy zdecydować o przebiegu żadnej rozmowy. Dzięki temu charyzma staje się zupełnie bezużyteczna i możemy grać zimnym draniem bez żadnych konsekwencji. Mógłby ktoś się zastanawiać, co w takim razie z handlem, skoro mamy tak niską charyzmę, ale z odsieczą nadchodzą nasi towarzysze.

 

Tym razem wybieramy ich z kilku baz Bractwa Stali, które pełnią funkcję hubu, w którym to szykujemy się na następną wyprawę. Możemy nimi normalnie kierować i robić wszystko, co możemy robić naszą główną postacią, więc możemy specjalnie podzielić ludzi na dane stanowiska np. ktoś będzie medykiem, kupcem, mechanikiem itd. Rzeczy do znalezienia lub kupienia jest naprawdę ogrom i mimo tego, że dużo jest powtórek z poprzednich części, to w niczym to nie przeszkadza. Bractwo Stali ma nawet specjalną walutę, która różni się od standardowych kapsli.

 

Jak więc to wszystko sprawdza się w praktyce? Misje zazwyczaj mają zróżnicowane cele, ale i tak sprowadzają się do przebijania się przez szczegółowe lokacje po brzegi zapełnione miejscami do przeszukania i oczywiście wrogami. Mamy możliwość walki w czasie rzeczywistym lub w tradycyjny turowy sposób. O wiele bardziej preferują tę pierwszą opcję w przypadku Tactics, ponieważ po prostu gra staje się płynniejsza zmusza do bycia czujnym. Mam nawet wrażenie, że gra była tworzona z myślą o tym trybie. Walki jak zwykle obfitują w brutalne animacje śmierci nadające każdej walce smaku. Dostaliśmy nawet możliwość jazdy różnymi pojazdami, ale z tym radziłbym uważać, bo w tej mechanice roi się od błędów, a podczas zwykłej rozgrywki też się nam jakiś zdarzy.

 

 

Ubolewam nieco nad klimatem, który stał się o wiele lżejszy mimo tematyki, ale patrząc na to, co teraz dzieje się z serią, to powinienem być więcej niż zadowolony. Graficznie tytuł prezentuje się nieźle, chociaż nie jest to Planescape: Torment i wieje tu lekko plastikiem, chociaż to już bardziej czepialstwo. Muzyka składająca się z ambientów dla odmiany dalej jest kapitalna i trzyma klimat niebezpiecznych pustkowi.

 

Podsumowując cały ten wywód, to Fallout: Tactics nie stoi na poziomie poprzedników, ale jest po prostu dobrą, wciągającą grą taktyczną. Co więcej, uważam, że jest to lepsza forma spędzenia czasu niż obcowanie z tworami Bethesdy. Radzę więc odpuścić sobie wizyty w kryptach 101, 111, 76 i pomóc Bractwu Stali osiągnąć szczyt potęgi.