M.U.S.H.A. - Latające mechy i Sega Genesis
Podczas długiego żywota najlepszej konsoli Segi, czyli Mega Drive'a wyszło na nią wiele rewelacyjnych tytułów, które są wspominane do dziś. Jednym z gatunków, który święcił wtedy triumfy są zdecydowanie Shoot 'em up'y. Na Genesis wyszło naprawdę dużo świetnych przedstawicieli tego gatunku, ale to M.U.S.H.A zostanie bohaterem dzisiejszego artykułu.
Tytuł ten zapewne nikomu z was nie mówi absolutnie nic i nie jest to dziwne - pierwotnie ukazał się on wyłącznie na sprzęcie Segi i to wyłącznie na terenie Japonii, co skutecznie uniemożliwiło mu zapoznanie się z szerszą publiką. Było to duże nieporozumienie, bo jaka korzyść twórców w tym, że tak mało osób dowie się o tak dobrej grze? Po długim czasie gra w końcu trafiła za sprawą Virtual Console na Wii.
Ówcześni recenzenci wytykali M.U.S.H.A.-y to, że jest standardowym przedstawicielem gatunku i wybija się ponad przeciętność. Ujmę to wprost: Naprawdę chciałbym, że każdy przedstawiciel tego gatunku tak się prezentował. Wysoką oryginalność możemy zauważyć już przy samym intrze, które pokazuje nam interesujący świat przedstawiony. Akcja rozgrywa się w alternatywnej epoce Tenryaku (X wiek naszej ery). Japonia przeżywa ogromny okres rozwoju, co sprawia, że zaczynają powstawać roboty, normalne komputery, wyprawy w kosmos to wręcz codzienność. Rodzą się nawet plany, aby stworzyć kosmiczną kolonię, ale superkomputer nadzorujący całe przedsięwzięcie wymyka się spod kontroli. Postanawia on wysłać przeciwko własną armię robotów, którą przewodzi robot Big Asia.
Wcielamy się w członka oddziałów samoobrony, które mają zażegnać zagrożenie. W szybkim czasie nasi sprzymierzeńcy giną, a my zostajemy sami przeciwko całej armii.
O fabule napisałem nawet za dużo, ponieważ stanowi tylko tło dla świetnej rozgrywki, ale całkiem niezłe tło. Przechodząc do sedna gry, to mamy tu do czynienia z shmup'em wertykalnym, czyli takim, w którym ekran przesuwa się z góry na dół. W odróżnieniu od wielu innych pozycji z tego gatunku, to nie będziemy sterować tu statkiem kosmicznym, a wielkim mechem, co wbrew pozorom stanowi sporą różnicę. Najbardziej unikalnym elementem rozgrywki jest system power-up'ów. Nie tylko stanowią one rolę ulepszenia naszych giwer, a działają one jak integralna część statku, dzięki czemu gdy oberwiemy, to mamy szansę na obronę.
Strata power-upa oczywiście obniży potencjał bojowy naszego statku, co utrudni dalszą walkę, ale lepsze to niż śmierć, która odpiera nam jedno z niewielu żyć i wszystkie ulepszenia. Ten system jak i hojnie rzucane przez przeciwników bonusy sprawiają, że M.U.S.H.A. nie jest najcięższym shump'em, ale i tak stanowi duże wzywanie. Przeciwnicy silnie inspirowani są kulturą japońską, co nadaje im oryginalności i sprawia, że nie będziemy znudzeni powtarzalnością diabelnie szybkich starć.
Fakt, że M.U.S.H.A. do dzisiaj jest niesamowicie grywalna nie dziwi mnie tak mocno, jak to, że ścieżka dźwiękowa również wytrzymała próbę czasu. Są to szybkie i rytmiczne kawałki, które idealnie będą zagrzewać nas do boju. Po brzegi wypełnione są również atmosferą czasów świetności Segi, którą można wręcz kroić nożem.
Świetnym punktem zabawy są rozmaite lokacje. Będziemy mieli okazje przemierzyć futurystyczne miasta, jaskinie, przestrzeń kosmiczną, wielkie bazy i wiele więcej.
Twórcy wykorzystali też kilka funkcji obecnych wyłącznie na Sega Genesis, dzięki czemu możemy doświadczyć efektu 3D na kilku planszach. Prezentuje się całkiem nieźle i rozbudowuje lokacje.
Reasumując, to mimo tego, że M.U.S.H.A. w tym roku skończyła 28 lat (!), to dalej jest tytułem, który godnie reprezentuje Sege Mega Drive i wciąż jest wart ogrania (zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że to gra trwa 45 min...).