Rune - Nordycka podróż
Tematyka wikingów bardzo rzadko pojawia się w branży gier, a szkoda. Wojownicy, którzy jeszcze przed setkami lat budzili ogromne przerażenie pośród zwyczajnych ludzi, są idealną tematyką do stworzenia jakiejś solidnej gry akcji, na którą skandynawska mitologia zdecydowanie zasługuje.
Sprzyja też temu niesamowita mitologa nordycka, obfitująca w wiele niesamowitych stworów i niezmiernie interesujących postaci. W opowieści zawartej w Rune jeden z nich odgrywa ważną rolę, a jest to znany prawdopodobnie przez wszystkich Loki. Zanim jednak spotkamy go, jak i całą resztę bogów, to przenosimy się do niewielkiej, skandynawskiej wioski.
Tam właśnie poznajemy naszego bohatera, Ragnara, którym przyjdzie nam kierować przez całą grę. Jego miejsca zamieszkania nie było tylko szeregową wioską, ponieważ wyróżniało się ono opactwem samego Odyna, który z powodów znanych tylko jemu postanowił wziąć wioskę pod swoją opiekę.
Niestety, spokojne życie w wiosce szybko się skończyło, ze względu na przywódcę jednego z klanów, Cornacka, któremu nie wystarczał żywot typowego wikinga, polegający na plądrowaniu, niszczeniu i mordowaniu mieszkańców mniejszych wiosek. Postanowił on zawrzeć pakt z Lokim i uwolnił go z wiecznego potępienia, na jakie zesłał go Odyn. Jego motywacją jest oczywiście władza i przewodzenie całym Midgardem, a to właśnie zapewnia mu symbol ognia i oszustwa.
Pomimo tego, że fabuła ustępuje tu niesamowicie satysfakcjonującej rozgrywce i na pierwszy rzut oka jest klasyczną opowiastką o zemście, to jest naprawdę ciekawa i przepełniona klimatem mitologii nordyckiej. To samo tyczy się też lokacji, a są nimi ciemnie jaskinie, mroźne góry, miasteczka wypełnione śniegiem oraz bardziej zielone tereny, które i tak przepełnione są chłodem i jesiennym klimatem. Pomimo tego, że Rune ma już na karku pełne 18 lat, to poziomy dalej posiadają świetną atmosferę, której nie ubyło nawet o gram od czasu wydania gry.
Trochę gorzej już wypadają przeciwnicy, którzy nie są zbyt różnorodni, a nawet jak już spotkamy jakiegoś wymyślnego żołnierza, to prawdopodobnie będzie się on zachowywał, jak każdy inny. Jednakże nie zmienia to faktu, że uczucie walki z legendarnymi wikingami (i ich wierzeniami) wciąż jest obecne.
W rozgrywce czuć lekkie naleciałości z prawdopodobnie Tomb Raider. Podobnie jak pani archeolog, również będziemy rozwiązywać nieskomplikowane zagadki, ale na tym podobieństwa się kończą i mimo że Rune nie jest wybitnie oryginalny, to jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju.
Przechodząc do walki samej w sobie, to poziomem wykonania przypomina tę z Jedi Outcast, co jest ogromną zaletą. Sposób, w jaki zaatakujemy naszym orężem, zależy dosłownie od wszystkiego: Skok w określonym kierunku, ruch w lewo, prawo, w tył, w przód i kucnięcie zawsze będzie wywoływało inny atak. Należy więc zwracać uwagę na mobilność oraz momenty, w których wróg jest podatny na nasze cięcie od góry, ponieważ to one są właśnie kluczem do zwycięstwa. Gdy to wróg zacznie na nas szarżować, to zbawienna okaże się tarcza, która dzielnie zniesie nawet najcięższe ataki.
Warto zaznaczyć, że nasze uzbrojenie nie kończy się na pojedynczym toporze i tarczy, ponieważ do naszej dyspozycji mamy kilka rodzaju małych toporów, ogromnych młotów, długich i krótkich mieczy, a tarcze też mają różne wielkości, kształt itd. Twórcy nie zapomnieli nawet o detekcji naszych ataków, dzięki czemu, jeśli będziemy ciąć nogi przeciwnika, to rzeczywiście krew pojawi się na nogach, a nie na głowie. Wpływa to także na zadawane obrażenia, ponieważ odcięcie głowy jest o wiele bardziej efektywne od oderwania ręki.
Właśnie tak, żeby tego było mało, to wroga możemy w pełni rozczłonkować niezależnie, czy to gruby krasnal, czy zwyczajny wiking.
Otoczenie może też zaważyć o naszym zwycięstwie, ponieważ bardzo dużo rzeczy możemy po prostu podnieść i np. jabłko zerwane z drzewa odnowi nam niewielką ilość naszego zdrowia, a jeśli nie będziemy mieć przy sobie broni, to możemy chwycić... rękę poległego przeciwnika i z furią w oczach zacząć okładać nią następnego wroga. Ragnar nie powstydzi się też złapać za sprzęt, który należał do poległego wojownika.
Charakterystyczną cechą Rune jest też naprawdę wysoka brutalności, która wcale nie zestarzała się, podobnie jak wiele innych elementów gry. Ciepła posoka z przeciwników tryska tu naprawdę często, a wyżej wspomniane odrywanie części ciała również dopełniają krwawość, która jeszcze bardziej przyciąga nas do ekranu i pozwala poczuć się niczym prawdziwy wojownik.
Łatwo można dostrzec, że Rune wyprzedzał konkurencję o całe lata pod wieloma względami. Jak na 2000 rok, grafika również wypadała bardzo dobrze, a dzisiaj po prostu "może być" i nie odstraszy nas od siebie. Wygląd rynsztunku ludzkich modeli do dziś wygląda fajnie, ale jeśli komuś przeszkadzają rozmazane tesktury otoczenia w niskiej rozdzielczości, jak i inne elementy wizualne, to fani gry przygotowali dla takich osób modyfikacje, które umilą doświadczenie z grą.
Ścieżka dźwiękowa jest za to elementem, który nie postarzał się w ogóle i nie potrzebuje nowoczesnych usprawnień. Jest ona przepełniona grozą, ale też doniosłością i po prostu potęgą zagrzewającą nas do kolejnego boju. Nawet samym ambientom należy się pochwała, gdyż dźwięk śniegu pod nogami, szum mroźnego wiatru i głuchy dźwięk stali uderzającej o inną stal przenoszą nas do zupełnie innego świata. Świata Rune.
Reasumując, Rune przetrwał próbę czasu i dalej jest świetną pozycją, którą można łatwo zdobyć za pośrednictwem platform pokroju GOG.