Silent Hill 3 - Co za koszmar
Po prawdziwym arcydziele, jakim okazał się wydany w 2001 roku Silent Hill 2, twórcy stali przed ogromnym wyzwaniem, jakim było pobicie poprzednika. Druga odsłona cichych wzgórz była ostatecznych horrorem psychologicznym, którym do dziś mniej lub bardziej udolny sposób inspiruje się wiele tytułów.
Team Silent już w pierwszych zapowiedziach przekazywał nam to, że nie zamierza konkurować z własnym dziełem i stawia na o wiele bardziej bezpiecznego konia.
Można to było zauważyć po cofnięciu się do pierwszej części i kontynuowaniu właśnie tej historii, która mimo tego, że była naprawdę solidna, to nie równała się wizytą Jamesa Sunderlanda w miasteczku.
Kolejną zaskakującą rzeczą było to, że na trailerach jako główna bohaterka była ukazana kobieta, a dokładniej, córka Harry'ego Mansona, bohatera pierwszej części. Wprowadzało to kolejne powiewy świeżości, które nie pozwalają pomylić trójki z żadną inną odsłoną.
Już na samym początku jesteśmy wciągani głęboko w otchłań alternatywnej rzeczywistości, przenosząc się do mrocznego i osnutego mgłą wesołego miasteczka, które z wesołością nie ma za wiele wspólnego. Nie mamy w ogóle pojęcia co się dzieje ani nie wiemy też nic o naszej bohaterce, co jest interesującą zmianą względem poprzednich części, które pomimo wielu zawiłości, miały już na początku jasny cel i względnie przejrzystą drogę do niego.
Uchylacjąc w końcu rąbek tajemnicy, to wydarzenia z parku były tylko niesamowicie realistycznym koszmarem, jaki przeżywała Heather Manson, nasza główna bohaterka.
Budzi się ona w centrum handlowym, w którym to spotyka Douglasa Cartland'a, który jest detektywem i pilnie chce porozmawiać z Heather.
Ze względu na to, że "ojciec zabronił jej rozmawiać z nieznajomymi", ucieka ona przez okno łazienki i to odtąd zaczyna się prawdziwa rozgrywka.
Fabuła stoi tu naprawdę wysoko i z czasem dowiemy się o wszystkich osobliwych rzeczach, które spotykają bohaterkę oraz poznamy tajemnice, które w pierwszej części nie zostały do końca wyjaśnione. Obfituje ona w wiele mocnych momentów, a niektóre z nich do nawet dzisiaj robią spore wrażenie (W ilu grach widzieliście osoby zjadające płody? Tak myślałem).
Często czujemy tu silnie powiązanie z jedynką, więc jak najbardziej warto ją znać. Historia przesiąknięta jest okultyzmem, przedwiecznymi istotami i zawiera też motyw przepowiedni.
Pierwsze skrzypce gra tu oczywiście Heather próbująca odnaleźć się w rzeczywistości, która jest jej bliższa, niż się jej wydaje.
Nie przeszkadza mi aż tak zmniejszenie ambicji twórców, ale są inne problemy dające o sobie znać. Przede wszystkim brakuje mi większej liczby charakterystycznych postaci. Silent Hill zawsze był dramatem, obracającym się wokół garstki osób, z ewentualnie jedną postacią epizodyczną, nieujawniającą swojego wizerunku, ale tutaj brakuje mi jeszcze tak z jednej postaci, która mogłaby lepiej uzupełnić opowieść.
Wiadome jest, że najważniejszym elementem podczas tworzenia horroru (jak i gier w ogóle) jest oprawa graficzna, a ta stoi na fenomenalnym poziomie. Konami wydając takie gry jak Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty, Castlevania: Lament of Innocence czy samego Silent Hill pokazało już, że grafika w ich grach jest na najwyższym poziomie, ale to, co zrobiono w Silent Hill 3 to wielkie osiągnięcie.
Modele postaci są niesamowicie szczegółowe, a to samo tyczy się potworów, które są jak zawsze przerażające i gotowe rozerwać nas na strzępy. Mimo tego, że zdarzają się powtórki z poprzednich części, to są one tylko "miłym" dodatkiem i nie ma mamy wrażenia obcowania z odciętym kuponem. Rewelacyjnie wypadają też lokacje, a zwłaszcza te w alternatywnej rzeczywistości, wypełnione krwią, rdzą, kratami, masą zwłok i innych flaków, co w połączeniu ze świetną grafiką tworzy przerażające doznania estetyczne.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to brak mistrzowskich filmów FMV z poprzednich odsłon, które pamiętam do dziś, ale jest to oczywiście spowodowane postępem technologicznym, dzięki któremu osiągnięto całkiem podobne efekty za pomocą silnika gry. W sumie szkoda.
Warto też wspomnieć o masie detali, jakich twórcy zawarli do gry. Wisząca nad przepaścią martwa matka, trzymająca za rękę niemowlę, czy scenki torturowanych przez monstra "ludzi” i cierpiące przeróżne katusze jeszcze żywe maszkary nie dają o sobie zapomnieć kreując ten unikalny klimat.
Często też napotykamy na szpitalny klimat z zakrwawionymi łóżkami, charakterystycznymi kafelkami i kostnicą, gdzie kolejne drzwi otwieramy z coraz większym przerażeniem.
Nawet najstraszniejsze potwory nie potrafiłyby wywołać takich lęków, jak zjawiska dziejące się wokół.
Są też detale bardziej ukryte np. osoba, która jest rozszarpana na strzępy na początku gry to Angela z Silent Hill 2.
Przechodząc do warstwy muzycznej, to mimo i tak świetnych utworów, nie jest to poziom poprzedniczki. Za to bez zastanowienia muszę pochwalić ambienty, które są na tyle chore, że robią z głowy sieczkę i wywołują lęk nawet wtedy, gdy żadna maszkara nie znajduje się na ekranie.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to twórcy postawili o wiele większy nacisk na walkę, niż poprzednio.
Nasz arsenał znacznie się powiększył, a zwłaszcza liczba broni białych, w których nie zabrakło nawet katany czy maczugi.
Amunicji mamy całkiem sporo, a nawet jeśli zdarzy się nam jej tymczasowy brak, to nie pozostaje nic innego, jak pociąć przeciwników kataną czy zaatakować ich kilka razy paralizatorem.
Do naszej dyspozycji mamy też trochę sprzętu pomagającego w walce, takiego jak kamizelka kuloodporna (która w trakcie gry nigdy nie zostanie zastosowana zgodnie z nazwą), chroniąca przed obrażeniami czy suszone mięso, zajmujące uwagę pobliskich potworów na krótki czas.
Nie zabrakło też absurdalnych broni bonusowych, zaczynając od zaklęć wróżki czy miecza świetlnego, na karabinie z nieskończoną amunicją kończąc.
Zagadki nie są tak trudne, jak te z SH 1, ale nie zmienia to faktu, że wyprzedzają te z Resident Evil o jakieś 100 lat.
To ostatnia część Silent Hill, w której oprócz poziomu trudności walki, możemy wybrać też trudność zagadek i ustawienie ich najwyższego poziomu może zapewnić nam porządne łamigłówki, które mnie zmusiły nawet do sięgnięcia do solucji.
Oczywiście nie obejdzie się bez przeszukiwania każdego pomieszczenia i modlenia się o to, aby drzwi były zatrzaśnięte, co automatycznie zwalnia nas z przeszukiwania pokoju, w którym mogłyby się znajdować najgorsze okropności.
Jak zatem można podsumować rozgrywkę w Silent Hill 3? Nihil novi - to tylko rozwinięcie znanych schematów, które dzielnie broni się całym światem przedstawionym, który jak zwykle jest jak najbardziej oryginalny i jedyny w swoim rodzaju. Jedynym krokiem wstecz może być tu osłabienie znaczenia naszego stylu gry względem zakończenia, ale w przypadku tej części, to podchodzi to już pod czepialstwo.
Podsumowując, trzecia część Cichego Wzgórza delikatnie odstaje od swoich wspaniałych protoplastów, jednak nadal jest to Silent Hill, jakie znamy i uwielbiamy.